Decoupage był jedną z pierwych dziedzin rękodzieła jaka mnie zainteresowała wiele lat lemu.
Niestety dość szybko z niego zrezygnowałam z braku miejsca i długiego oczekiwania na efekty (ten mój słomiany zapał!)
Jak się ma 20 metrowe mieszkanie na dwie osoby to sami rozumiecie, że ciężko jest się rozkładać z malownaiem, lakierowniem itp. A robić to dla jednej rzeczy to już w ogóle strata czasu.
Teraz kiedy mam "swoją pracownię" wróciłam do rzuconych w kąt serwetek, papierów, pędzli i mediów.
Na początek proste wzory, bez spękań i specjalnych kombinacji. Tylko na szkatułce z kotkiem domalowałam odcisk łapki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne twory!!!
OdpowiedzUsuńKocia szkatułka jest boska :))
Mnie decu jakoś nigdy nie wciągnęło... zdecydowanie zgadzam się z Tobą- na efekty za długo się czeka ;)
:*