Niby w końcu słońce za oknem, ale ten wiatr...
nie cierpię porywistego wiatru, jest dla mnie gorszy niż mróz czy deszcz...
a od czasu jak wychodzę z mała na spacery nie lubię go jeszcze bardziej!
Przez to wiatrzysko chyba i scrap mi wyszedł taki wietrzno-ponury.
Mimo niewielu dodatków (kawałek tektury, kawałek kieszeni od starych jeansów, zielone listki z różyczek, które tu robią za gwiazdki...) jestem nawet z niego zadowolona ( co nie często się zdarza :) )
A teraz moja mała cwaniurka - robi się z niej łobuz okropny, ciągle krzyczy i robi sajgon na całego, mimo że jeszcze ani nie raczkuje ani nie chodzi... aż strach się bać !!!
gdyby nie kolor czapki to chłopak jak malowany ;)
próby przemieszczania się po meszkaniu
więcej szczegółów TU
czadowe LO
OdpowiedzUsuńkolorystyka jest jak najbardziej wspaniała